Aktualności

"Żurawinki" na imprezach i przy pracy

"ŻURAWINKI" Z ŻURAWINOWEGO ŁAZU

Spokój wiejskiego życia w Łazie przerwało pojawienie się we wsi Koła Gospodyń Wiejskich. Można powiedzieć, że od kilku miesięcy kontakty towarzyskie kwitną tam jak nigdy przedtem

Większość mieszkańców Łazu zajmuje się rolnictwem, przede wszystkim hodowlą bydła.
- Życie w naszym sołectwie płynie w spokojnym tempie – mówi Sabina Brzostek, sołtys Łazu, od niedawna wiceprzewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich „Żurawinki” w tej miejscowości. - Dużo czasu poświęcamy obowiązkom domowym, naszym dzieciom.
Odkąd jestem sołtysem integracja mieszkańców zaczęła się od zorganizowania dożynek gminnych w 2014 roku. Zaangażowali się wówczas wszyscy mieszkańcy sołectwa. W kolejnych latach tworzyliśmy wspólnie wieńce dożynkowe.
Magdalena Olber, przewodnicząca nowego Koła Gospodyń Wiejskich dodaje:  - Z opowieści mojej babci, rodowitej łazianki, pamiętam, że kiedyś kobiety spotykały się na darciu pierza, dzianiu na drutach, szydełkowaniu i wspólnym przędzeniu wełny. Dziś brak tej wspólnoty. Panie przede wszystkim działają w zaciszu domowym, a nasze koło powstało właśnie po to, byśmy mogły nawzajem uczyć się od siebie, tym bardziej że każda z nas jest dobra w swojej specjalności.

 

Lepiej późno niż wcale

Do założenia koła panie z Łazu przymierzały się od kilku lat. Roztrząsały za i przeciw, wymieniały plusy i minusy, dyskutowały, analizowały, zasięgały opinii sąsiadek, sąsiadów oraz pań zrzeszonych w innych kołach gminy. W ubiegłym roku doszły do wniosku, że inicjatywa się powiedzie. W tym przekonaniu utwierdziło je spotkanie z Edytą Kozerą - specjalistką ds. rozwoju PES/PS/grup inicjatywnych w Mazowieckim Centrum Polityki Społecznej, która o kołach gospodyń wiejskich wie wszystko.
- Zakładajcie i nie zastanawiajcie się. Zorganizujecie się i zobaczycie, że będzie fajnie - gorąco zachęcała specjalistka. Nie poprzestała na namawianiu, lecz dodatkowo udzieliła wszelkiej pomocy. Rozwiała wątpliwości, pokazała możliwości, pomogła w rozwiązywaniu kolejnych problemów, wypełnianiu dokumentów i przygotowaniu statutu.
- Dzięki pani Edycie przekonałyśmy się, że biurokracja nie jest taka trudna – zapewniają rozmówczynie. - Na jej pomoc możemy liczyć w każdej chwili. W razie czego wystarczy do niej zadzwonić.

Kiedy już panie przebrnęły przez zawiłości papierologii, w kwietniu ubiegłego roku zwołały zebranie założycielskie.
Wzięło w nim udział około 30 osób.
Potem sprawy potoczyły się piorunem. 5 maja koło zostało oficjalnie zarejestrowane. Teraz należy do niego 25 pań i jeden pan.
- Co prawda, mamy tylko jednego mężczyznę, ale inni pomagają, kiedy mogą. Zresztą nie mają innego wyjścia – śmieją się rozmówczynie.

Żurawina dojrzewa jesienią

Łaz słynie z żurawin, porastających dno i przyległości wyschniętego jeziorka. Jesienią pojawiają się tam liczni zbieracze - zarówno miejscowi, jak i z innych stron. Przybysze na ogół nie wiedzą, że na cały żurawinowy teren składają się prywatne działki, z których nie wypada zbierać żurawin bez zgody właściciela.
Jeśli już ktoś chce zrobić na zimę przetwory z tych owoców nie narażając się na kłopoty, lepiej zapytać we wsi o możliwość zbierania albo po prostu kupić.
Tak czy owak, bliskie związki Łazu z żurawiną sprawiły, że nazwa dla koła narzucała się sama, zatem powstały „Żurawinki”.
Żurawina nadaje się na różne przetwory. Pani Magdalena zdradza swój przepis na dżem z jej owoców:
- Mielimy żurawinę z cukrem w proporcji jeden do jednego, wypełniamy słoiki, zakręcamy i odstawiamy w ciemne miejsce. Najlepiej smakuje z dodatkiem soku pomarańczowego – zapewnia.

Wigilia z rozmachem

Działalność nowego koła ruszyła pełną parą wkrótce po zarejestrowaniu.
- Od maja wzięłyśmy udział w kilku imprezach – wyliczają panie. - Najpierw był piknik charytatywny, później piknik kolejowy, następnie dni Chorzel, potem udział w dożynkach.
Jesienią urządziłyśmy u siebie dzień ziemniaka z ogniskiem dla mieszkańców, a w grudniu odbyła się wigilia na 50 osób. Wzięli w niej udział przedstawiciele wszystkich kół KGW z terenu gminy oraz pani burmistrz, dyrektor Ośrodka Upowszechniania Kultury, radny z naszego okręgu i przedstawiciele OSP Łaz.
O swojej działalności panie opowiadają z pasją i radością.
- Ja się po prostu spełniam się w tej aktywności – podkreśla Magdalena Olber, dodając że wszystkie koleżanki z koła czynnie uczestniczą w nowej inicjatywie.
Z opowieści rozmówczyń chorzelaka.pl wynika, że dzięki współpracy przy imprezach panie zdołały się lepiej poznać,
- Spotykamy się o wiele częściej niż kiedyś, więc integracja wsi – a przynajmniej gospodyń zrzeszonych w KGW - następuje w przyspieszonym tempie. Można powiedzieć, że życie towarzyskie kwitnie jak nigdy przedtem - komentuje Sabina Brzostek.
Mimo kilkumiesięcznej działalności, dla gospodyń z Łazu wiele spraw jest wciąż nowością. Czasami zawodzi przekaz informacji, niekiedy zdarzają się drobne niedociągnięcia, więc „Żurawinki” wciąż uczą się organizacji, zarządzania, planowania imprez.
Po każdej akcji wyciągają wnioski i zastanawiają się, co i gdzie można poprawić.

- Każda impreza to nowe nauki. Na szczęście idzie nam coraz lepiej. Rozkręcamy się z miesiąca na miesiąc, a nowych pomysłów mamy już tyle, że zaczęłyśmy je spisywać – cieszą się obie panie.

Co by się przydało?

Jakiś czas temu „Żurawinki” dostały z ARiMR dofinansowanie w wysokości 8 tys. zł na rozpoczęcie działalności statutowej koła. Dotację przeznaczono na zakup sprzętu. Jest on przetrzymywany w remizo-świetlicy, będącej miejscem spotkań gospodyń.
Warunki w remizie nie są złe, ale jest jeszcze sporo do poprawienia i zakupienia.
- Chciałybyśmy mieć kuchnię z prawdziwego zdarzenia. Przydałby się piec konwekcyjny, pochłaniacz gastronomiczny czy wyparzarka do naczyń - wylicza przewodnicząca.
Na razie to pieśń przyszłości, być może niedalekiej. Teraz przedstawicielki żurawinowej wsi szykują się do kolejnego przedsięwzięcia. Są bowiem głównymi organizatorkami składkowego wyjazdu na spektakl teatralny do Olsztyna.
11 lutego do stolicy Warmii i Mazur wyruszy autokarem 58 osób, reprezentujących wszystkie gminne KGW. Po zaspokojeniu potrzeb ducha wycieczkowicze będą integrować się podczas kolacji w restauracji.
- Cieszymy się z tego wyjazdu. Będzie tam więcej osób, lepiej się poznamy, a to powinno w przyszłości owocować. Chodzi nam o lepszą współpracę i integrację - zaznaczają panie Sabina i Magdalena.
Nie trzeba dodawać – a wiemy to z kilku niezależnych źródeł – że wszystkie członkinie KGW w Łazie są wspaniałymi gospodyniami. Robią doskonale ciasta (ktoś powiedział, że „na najwyższym poziomie smakowym”) i inne potrawy. Zajmują się też wyrobem stroików, w tym z żurawiny i w ogóle pod każdym względem spisują się na medal.                                                                                   Zbigniew Czarnecki

Nie ma to jak robić coś pożytecznego
Mistrz grilla zawsze potrzebny