Aktualności

Ta droga mogła służyć ludziom już od ponad roku

Chorzele czekają na obwodnicę

- Z chorzelskiej obwodnicy nie można korzystać, bo brakuje 491 metrów do jej zakończenia – mówi Zenon Szczepankowski, były starosta przasnyski, obecny radny powiatowy w rozmowie z chorzelakiem.pl


- Latem, kiedy wracają turyści z Mazur, już w Opaleńcu tworzą się korki, a w Chorzelach trudno włączać się do ruchu na głównej ulicy. Od 3 lat z brakującym odcinkiem obwodnicy nic się nie dzieje. Od 3 lat nowym starostą Przasnysza jest Krzysztof Bieńkowski. Czy ten zastój to pokłosie konfliktu między obecnym starostą a Panem, czyli byłym starostą?
- Konflikty między rządzącymi a opozycją zawsze się zdarzają - to dosyć normalna sprawa. Sytuacja jest banalnie prosta - pozostało 491 m. Dla dobra sprawy to powinno być ukończone.
- Może te brakujące 491 metrów to sprawa kosztów?
- Obwodnicę chce przejąć samorząd wojewódzki za zwrotem wszystkich kosztów. Powiatu więc nie będzie to nic kosztować. Warunkiem jednak jest jej dokończenie i włączenie do dróg wyższego rzędu.
- I o tym wiedzą państwa oponenci?
- Informowałem o tym od początku kadencji.
- Więc dlaczego to tak długo trwa?
- Moim zdaniem, zawsze jakąś rolę odgrywa polityka. To, co zrobił poprzedni zarząd jest kontestowane przez obecny.
- Ale przecież tyle zrobiono za duże pieniądze łącznie z mostem przez Orzyc. Tymczasem z powodu krótkiego odcinka droga jest niewykorzystana. Zakrawa to na zwykłe marnotrawstwo...
- Zawsze są takie spory. W poprzedniej kadencji sprzeczaliśmy się na temat obwodnicy Przasnysza. Ja chciałem zrobić dwie obwodnice - i dla Przasnysza, i dla Chorzel razem z tzw. „drogą różowych słupów”. Są tu dwie strefy gospodarcze. Poprzedni burmistrz i cała rada miejska Przasnysza uznali, że obwodnica tylko zaszkodzi Przasnyszowi. Ponieważ byli jej przeciwni, musiałem - jako starosta przasnyski - wycinać ją z projektu. Z pewnymi trudnościami, bo łatwiej było przeforsować obie obwodnice. W każdym razie jest zapisane, że obwodnica Przasnysza powstanie później. Rozpoczęła się więc budowa obwodnicy Chorzel. Gdyby nie ten brakujący odcinek, obwodnica mogła już „chodzić”w 2019 roku, a najdalej w 2020.
- Skoro samorząd wojewódzki dał pieniądze, to właściwie jakie są przeciwwskazania?
- Pieniędzy jest dużo - i na te, i na inne jeszcze sprawy. Czekają pieniądze unijne i te z samorządu - ok. 160 mln. Chciałbym, żeby zostały one wykorzystane, bo za chwilę trzeba je będzie oddać.
- Do kiedy można je wykorzystać?
- Najpóźniej do września 2023 roku. Zostały niecałe dwa lata.
- Jakie argumenty mają przeciwnicy tych 491 metrów?
- Nie ma tu logicznych argumentów poza niechęcią do ryzyka, które zawsze towarzyszy każdej inwestycji.
- Niektórzy mówią, że obwodnice, które powstały przy małych miasteczkach przyczyniły się do spadku obrotów handlowych.
- Uważam, że w przypadku Przasnysza i Chorzel istnienie obwodnicy poprawi kondycję tych miast.
Samochody osobowe i tak wjadą do miasta, by zaopatrzyć się w Biedronce czy innym sklepie. Na obwodnicę chcieliśmy przekierować głównie ruch samochodów ciężarowych, dla których byłyby odpowiednie oznakowania znakami „tranzyt”. Oczywiście osobowe też mogłyby nią jeździć. Obwodnica nie jest izolowana ekranami, trudnymi zjazdami i nie stanowi bariery dla wjazdu do miasta, jeśli ktoś chciałby zrobić zakupy.
- A jak jest z przedawnieniem pozwolenia na budowę? Pan twierdził, że wkrótce się skończy.
- Ustawa o gospodarce nieruchomościami, art. 137 przewiduje konieczność zwrotu nieruchomości wywłaszczonych na podstawie decyzji z.r.i.d. na wniosek poprzedniego właściciela lub spadkobiercy, jeśli pomimo upływu 7 lat od dnia, w którym decyzja o wywłaszczeniu stała się ostateczna, nie rozpoczęto prac związanych z realizacją tego celu. Jeśli za dwa lata nie rozpocznie się budowa 491 metrów, poprzedni właściciel będzie mógł odebrać grunt i nie będzie na czym budować tej obwodnicy.
Zgodnie z ustawą prawo budowlane dokumentacja techniczna części drogi i skrzyżowań już uległa dezaktualizacji.
- Co zrobić, żeby obwodnica została dokończona?
- Mieliśmy zawarte porozumienia z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. GDDKiA bardzo zależy na tym, żeby obwodnicę wreszcie oddano do użytku, ale musi ona połączyć Rembielin z Opaleńcem. Jeśli trasa nie będzie dochodzić w dwóch punktach do dróg krajowych, nie będzie wówczas obwodnicą, a takim rozwiązaniem Generalna Dyrekcja nie jest zainteresowana.
GDDKiA zadeklarowała zresztą, że przebuduje cały odcinek drogi, jeśli obwodnica powstanie. Od Rembielina w górę - z kilkoma skrzyżowaniami - m.in. skrzyżowanie w Rembielinie, gdzie zaprojektowane jest rondo, natomiast przy obwodnicy przy Opaleńcu zaprojektowano lewoskręt. Przewidziano też rondo przy mleczarni – projekt zrobiła gmina.
W razie powstania obwodnicy Generalna Dyrekcja chce też zbudować ścieżki rowerowe, skrzyżowania. Ogólnie na sumę ok. 20 mln zł.

Szkoda byłoby to stracić. Chorzele miałyby lepiej rozwiązaną komunikację.
- Czyli pieniądze są, lecz szwankuje organizacja...
- Tak. Starostwo po prostu boi się realizować jakiekolwiek większe inwestycje. Może ze względu na ogrom pracy - to przecież kwestia nadzoru nad wykonawcą, przetargów, kontroli, rozliczeń.
- Czyżby starostwo bało się pracy?

- Jest tam bardzo dobra kadra. Trochę ją rozproszono, trochę zdemotywowano, ale my przecież od wejścia Polski do Unii Europejskiej cały czas mieliśmy i mamy pierwsze miejsce w Polsce, jeśli chodzi o wykorzystanie funduszy unijnych i inwestycji per capita. Więc ta kadra była dobra i część jej jeszcze została. Niektórzy odeszli sami, innych zwolniono lub przesunięto na niższe stanowiska. Jednak sama kadra nic nie zrobi, jeśli się nią nie pokieruje.
- Czy rzeczywiście spotkanie u marszałka woj. mazowieckiego Adama Struzika na temat brakującego odcinka było utajnione?
- Tak nie można powiedzieć. Nie można utajniać spotkań służbowych. O utajnienie poprosili przedstawiciele starostwa, a marszałek po prostu zadeklarował, że nie będzie przebiegu rozmów upowszechniać publicznie. Skoro marszałek nie chce, to nie wypada mi wychodzić przed szereg. Zresztą sądzę, że powiat i tak będzie musiał się z tego wytłumaczyć.
- Jeśli marszałek poprosił o nieupowszechnianie wiadomości z rozmów, to może chociaż warto przekazać jakieś wnioski z tego spotkania?
- Powiat ma przedstawić terminarz prac. Jeśli tego nie zrobi, powinien określić, ile pieniędzy chce oddać.
- Czy są szanse na rozwiązanie problemu?
- Moim zdaniem, marszałek nie rozliczy starostwa z wydatkowania środków unijnych, dopóki sprawy nie zostaną sfinalizowane.
- Kiedy to może nastąpić, jeśli wszystko zostanie zgrane?
- Niestety, jak wspomniałem, przedawniły się pewne dokumenty, więc trzeba będzie je robić od nowa. Najpierw dokumenty, potem przetarg, potem wykonanie. To potrwa rok, może półtora. Teraz, wiadomo, przepisy i normy się zmieniają.
- Według starostwa to nieprawda, że przedawniło się pozwolenie na budowę. Twierdzi ono, że decyzja na budowę jest ważna jeszcze przez trzy lata od wykonania ostatnich prac budowlanych.
- Tak, ale trzy lata minęły, a na tym odcinku nie zaczęły się żadne prace budowlane. Dokumentacja dotycząca skrzyżowań też uległa dezaktualizacji. Łatwo można to zaktualizować, ale trzeba działać, a nie upierać się, że nie będziemy tego robić, bo nie.
Prawdę mówiąc, jest pewien spór. Prawo budowlane mówi, że dokumentacja jest ważna do trzech lat, ale powiat ma inną interpretację. Starostwo twierdzi, że ZRID (Zezwolenie na Realizację Inwestycji Drogowej) to szczególny rodzaj pozwolenia, według którego inwestycję drogową można traktować bezterminowo. Podpiera się przy tym stanowiskiem sądu i sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Tymczasem twierdzenie powiatu jest sprzeczne z innymi ustawami, chociażby z tą o gospodarce nieruchomościami.

Ja uważam, że ustawa jest ważniejsza od interpretacji urzędnika w ministerstwie. Powiat twierdzi, że ważniejsza jest opinia urzędnika.
Moim zdaniem, w tym przypadku obowiązuje prawo budowlane, którego przepisy mówią o 3 latach.
Lecz my nie będziemy się o to sprzeczać. Ważne, żeby to było zrobione.
- Dziękuję za rozmowę.
                                                                                                Zbigniew Czarnecki